Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kło, wypróżniono wiele flaszek whisky. Skoro wreszcie murzynka zameldowała, że pieczeń gotowa, Buttler podszedł do „trójlistka“ i poprosił do wnętrza.
— Czy nie moglibyśmy tutaj dostać poczęstunku? — zapytał Sam.
— Nie — brzmiała odpowiedź. — Kto chce być naszym gościom, ten musi jeść z nami. Zresztą, wiecie wszak, że wino wymaga towarzystwa.
— Wino? Skąd się wzięło? — zapytał Sam zdumiony.
— Tak, skąd! Nieprawdaż, to was dziwi? Powiadam wam, że zaprosili was prawdziwi gentlemani. Widzieliśmy, że nie lubicie whisky, i oto dla was, na waszą cześć, namówiliśmy gospodarza, aby nam oddał jedyną beczułkę wina, jaką posiada. To trunek, jakiegoście w życiu nie skosztowali. A więc chodźcie, messurs!
Skierował się ku drzwiom, za któremi zniknęli już jego kamraci. Sam zdołał jeszcze szepnąć swoim towarzyszom:
— Będziemy udawać ululanych. Oni myślą, że mamy żołądki dziecięce, ponieważ nie piliśmy trucizny Irlandczyka. Hihihihi, zawód ich spotka, jeśli się nie mylę! Sam Hawkens pije jak loch piwniczny, a czy kiedy widziano pijany loch piwniczny? Będziemy udawać, boys, że nie możemy nic strawić, ale postaramy się zalać ich samych naumor.
Weszli do izby. Z prawej strony stała kuch

75