Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stem w stroju wieczorowym, ale ten kantor emeritus bardziej przecież wygląda na pajaca, niż ja, jeśli się nie mylę!
— Śmiejesz się. Czy pomyślałeś o tem, że zostaliśmy zaproszeni do kolacji?
— Naturalnie, myślałem! Jestem głodny, jak wilk stepowy, któremu słońce przez dwa tygodnie? świeciło w pustym żołądku.
— A więc przyjmujesz zaproszenie i będziesz jadł skradzione mięso?
Yes, nawet bardzo!
— Samie, nie mogę uwierzyć, przecież masz uczciwy żołądek! Rób zresztą, co ci się podoba. Ja odmawiam. Will Parker nie jada kradzionego towaru!
— Ani Sam Hawkens, chyba że wie, iż później towar będzie zapłacony.
— Ach, ty myślisz — — —?
Yes — skinął mały. — Nazwano mnie błaznem, wzgardzono mojemi radami, nie będę tedy przeszkadzał. Będę zajadał z najwyższą przyjemnością, ale następnie postaram się, aby pokrzywdzeni otrzymali odszkodowanie.
— Jeśli tak się rzeczy mają, to i ja się godzę jeść. Trzeba się jednak mieć na baczności. Bawiłbym się setnie, gdyby nas finderzy puścili, uprzednio nie spróbowawszy oskubać. — —
W trzy kwadranse po zniknięciu, Buttler wrócił z kamratami. Przynieśli lędźwię wołu, które też odrazu poszło na kuchnię. Zanim się upię-

74