Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie biadaj pan! Nie stracisz ani grosza. Wartość zegarków przerasta co najmniej czterokrotnie cenę wołu.
— Ale moje sumienie, panie! A nuż to przedmioty kradzieży!
— Prawdopodobnie.
— Należą zatem do tych, których okradziono, a nie do nas.
— Słusznie. Ale ci ludzie i tak nigdy nie odzyskają zegarków. Prawdopodobnie zostali zamordowani, a nawet, jeśli żyją jeszcze, możecie wziąć bez skrupułów. Tu panują zgoła inne stosunki, niż tam, w zacisznej Europie.
— Jeśli nie można odnaleźć prawnych właścicieli, trzeba przedmioty kradzieży wydać władzom!
— Kogo pan ma na myśli? Żaden z tutejszych urzędników nie zada sobie trudu szukania właścicieli, lecz poprostu zachowa zegarki dla siebie i wyśmieje pana. Schowaj je zatem spokojnie, a jeśli sądzisz, że dopuszczasz się bezprawia, biorę odpowiedzialność na swoje sumienie.
— Skoro tak, to popełniłbym niewybaczalne głupstwo, gdybym się nadal wzbraniał.
Schował zegarki do kieszeni. W tej chwili Buttler zawołał:
— Co to ma znaczyć? Co on robi z mojeml zegarkami? To przecież — —
— Milcz łotrze! — przerwał Sam. — Uważa je za odszkodowanie, i możecie się tylko cieszyć,

99