Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dział co mu grozi, śpieszyłbyś natychmiast z pomocą, bo ty jesteś bezczelnym szatanem, który lubuje się wyłącznie w niebezpieczeństwach i żyćby nie mógł bez nich. No, ale na szczęście nie dowiesz się niczego ode mnie.
— A gdybym ja naprzykład kazał cię tak długo rózgami siec, aż raczysz przemówić?
— Możesz.. — Będę milczał jak grób.
— Ba, ale bat otwiera usta nawet najbardziej zaciekłym zuchwalcom.
— Przypuśćmy, że pod wpływem chłosty powiedziałbym cośkolwiek, czyż w takim razie będziesz pewny o prawdziwości tego?
— Mnie się zdaje, że zdołam osądzić, czy mówisz prawdę, czy łżesz, ale mimo to nie myślę wcale dać cię oćwiczyć, Byłoby to dla mnie wstydem, gdybym w ten sposób chciał wydobyć tajemnicę z ust starca, stojącego nad grobem.
— Nie obrażaj mnie i nie lżyj! Nie jestem kaleką!, gdybym nie znajdował się w twoich rękach jako obezwładniony jeniec, łatwobym cię przekonał o mojej sile. Możecie mnie zabić, psy, ale będę milczał.
— Dobrze, życzeniu jego stanie się zadość — wtrącił Ben Nil. — Jesteśmy o tyle roztropni i mądrzy, że możemy się dowiedzieć bez pomocy tego starego zbója, co grozi reisowi effendinie. A zatem poniosą cię zaraz djabli do piekła.
Młodzieniec przykląkł przed nim, obnażył

60