Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ha, skoro wedle twoich poglądów śmierć pod nożem jest łaską, to co ja na to poradzę. Ty zresztą nastawałeś nietylko na moje życie jako chrześcijanina, ale miałeś zamiar mordować tych oto wiernych muzułmanów, a dalej wiesz dobrze, że reisowi, effendinie grozi wielkie niebezpieczeństwo i z tego przed Allahem w żaden sposób się nie wyłgasz. Wymagam więc od ciebie, abyś się pozbył tej winy, a czynić to możesz bardzo łatwo, gdy wyjawisz przede mną, co grozi reisowi effendinie.
— Pluję na ciebie i na śmierć! — odparł, wykrzywiając twarz szyderczo. — Dni moje policzone są przed Allahem i bez jego woli nie ukrócisz mi życia ani na minutę Jeżeli Allahowi się podobało, abym tu w tej chwili umarł, to ty na to nic nie poradzisz i wcale nie mam chęci wyjawić ci tego, czego się domagasz.
— A jeżeli ja cię zmuszę.
— Spróbuj! Mogę cię zresztą tylko zapewnić, że reis effendina znajduje się w poważnem niebezpieczeństwie i jest zgubiony, a z nim wszyscy, którzy go otaczają. Czy ci to nie wystarcza?
— Już on potrafi uchylić się od niebezpieczeństwa, jak to my dziś uczyniliśmy.
— O, nie. Wszelki ratunek jest wykluczony. On razem ze swoimi ludźmi zginie nędznie za to, że powystrzelał naszych towarzyszy u studni Wadi el Berd. Oczywiście, gdybyś wie-

59