cyj nieznajomego. Nie mógłbym tego powiedzieć o sobie. Poza obcą uprzężą i handżarem zaniepokoił mnie wielki pośpiech przybysza. Wydawało mi się rzeczą nieprawdopodobną, by sam przybył z Antelope-Buttes. Gdy więc chciał ruszyć w dalszą drogę, zbliżyłem się doń na koniu i rzekłem:
— Jeszcze chwilę, sir! Cóż za dziwna uprząż zdobi tego konia? Nigdy na Zachodzie takiej nie widziałem.
— To nie pana sprawa — burknął brutalnie, usiłując mnie wyminąć. Nie ustępowałem jednak z drogi. Ciągnąłem dalej:
— Racja, nic mi do tego. Ale jestem człowiekiem ciekawym i chciałbym wiedzieć.
— Ustąp pan z drogi! — fuknął. — To uprząż meksykańska! No, a teraz jedź do wszystkich diabłów!
Spiął konia, aby zatoczyć dookoła mnie łuk. Dałem koniowi ostrogi i znów znalazłem się obok niego.
— Mylisz się, sir. Nie jest to uprząż meksykańska, lecz perska. Czy wolno spytać, skąd pochodzi egzotyczny sztylet, który tkwi za pasem pana?
Strona:Karol May - Dżafar Mirza I.djvu/36
Ta strona została skorygowana.
32
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/6c/Karol_May_-_D%C5%BCafar_Mirza_I.djvu/page36-1024px-Karol_May_-_D%C5%BCafar_Mirza_I.djvu.jpg)