Strona:Karol May - Cyganie i przemytnicy.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nym, wśród spacerów, przejażdżek konnych, lektury książek. Mariano był zawsze doskonałym towarzyszem; tylko muzyka go nie interesowała, nie grał bowiem na fortepianie.
Pewnego wieczoru, gdy Sternau był u hrabiego, a Roseta wyjechała na spacer w towarzystwie brata, nasz porucznik znalazł się znowu w galerji i stanął przed portretem, do którego był tak podobny. Przypatrzywszy mu się dosyta, wszedł do bibljoteki. Ponieważ było dosyć ciemno, nie zauważył w niej obecności Amy.
Amy siedziała we framudze okna. Odłożyła książkę, oddając się marzeniom, jak to zwykle o szarej godzinie. Gdy wszedł Mariano, nie zwróciła na niego uwagi. Mariano zbliżył się do drugiego okna i patrzył przez nie na dogorywające światło dnia.
Upłynęło kilka minut. Mariano skierował kroki ku drzwiom, ujrzawszy jednak zawieszoną na ścianie gitarę hiszpańską, zatrzymał się, ujął ją w ręce, wziął kilka akordów i zaczął grać jakiś taniec hiszpański.
Gitara jest ulubionym instrumentem w ojczyźnie Cervantesa. Wielu Hiszpanów gra na niej po mistrzowsku. Amy zdarzyło się słyszeć niejednego takiego mistrza. Ale porucznik grał wspaniale. Dlatego też, gdy skończył, uderzyła w dłonie z okrzykiem:
— Brawo, poruczniku! Cudownie! A mówił sennor zawsze, że grać nie umie.
Mariano, nieco w pierwszej chwili zaskoczony, odparł:
— Nie wiedziałem, że pani jest tutaj. A zresztą, mówiłem tylko, że nie gram na fortepianie.
— Ależ pan jest mistrzem gry na gitarze.

6