Strona:Karol Marx-Walki klasowe we Francji 1848-1850 r.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się tak żywiołowo stale i niepowstrzymanie i jednocześnie tak spokojnie, jak proces naturalny. Wszystkie wysiłki rządu okazały się wobec tego bezsilne. Już dziś możemy liczyć na dwa i jedną czwartą miljonów wyborców. Jeżeli tak dalej pójdzie, to do końca stulecia zdobędziemy większą część średnich warstw społeczeństwa, drobnomieszczan i drobnych włościan i staniemy się najbardziej rozstrzygającą siłą w kraju, przed którą wszystkie inne, chcąc czy nie chcąc, będą się musiały ugiąć. Głównym naszym zadaniem jest teraz popychać wciąż naprzód ten ciągły rozwój, dopóki nie przerośnie on przez głowę rządu. Jest tylko jeden środek, który mógłby wstrzymać stałe wzmaganie się walczących sił socjalistycznych w Niemczech, a nawet cofnąć je na pewien czas. Środkiem takim jest wielkie starcie z wojskiem, upust krwi, jakiemu podobny był w Paryżu w r. 1871. Na dłuższą metę przezwyciężylibyśmy i to. Do zniszczenia partji, liczącej się na miljony, nie wystarczą wszystkie magazynówki Europy i Ameryki. Ale zahamowałoby to normalny rozwój, opóźniłoby rozstrzygnięcie walki i połączyło je z ciężkiemi ofiarami.
Ironja historji przewraca wszystko do góry nogami. My, „rewolucjoniści“, „przewrotowcy“ wygrywamy więcej na środkach legalnych, niż na nielegalnych i przewrotowych. „Partje porządku“, jak same siebie nazywają, giną dzięki porządkowi legalnemu, który same stworzyły. Wołają więc w rozpaczy za Odilonem Barrot: la legalité nous tue, „legalność nas zabija“, — my zaś w ramach tej legalności dostajemy krzepkich mięśni i rumianych policzków i wyglądamy