Strona:Karol Mátyás - Z pod Sandomierza.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
11

całe wyjeno, jakby pomorańce ze skóry obłupił. To było jakieś dobre wino, bo jak pan posłał to wino do Krakowa, to dostał za nie sto reńskich. (Mokrzyszów).
Na tej górze, co to się bieli nad Wisłą przy Sandomierzu, leżą po cztery w rzędzie, a piąty na przodzie, poustawiane symetrycznie kamienie duże, niby od zár (żarn). Takich piątek wiele naliczyłoby się na tej górze. Ale to nie kamienie, ino zaklęte wojsko polskie; patrz w noc księżycową koło północka, to się przekonasz, czy to kamienie. Wojsko żywe zycyruje się,[1] a jeżeliś nie widział nigdy polskiego wojska, to je wtedy w nocy zobaczysz na chwilę. Zniknie ci wnet i znowu będą od zár kamienie.
Jeden oryl,[2] a fryc[3] do tego, widział raz to wojsko i nigdy nie zapomni tej chwili w życiu.

„Było to we wtorkowy dzień, kiedy przypłynęliśmy z Nowego Miasta tędy koło Dzikowa, stanęliśmy za Sandomierzem i uśrykowaliśmy,[4] bo to miała być wypłata, czyli braliśmy

  1. W gw. m.: egzecyruje się, ćwiczy się.
  2. W gw. m.: flisak.
  3. W gwarze orylskiej zn. nowicyusz, ten, co po raz pierwszy wybrał się na flis. Z takim starsi oryle przeróżne, często dokuczliwe, wyprawiają figle, co frycowaniem nazywają.
  4. Śrykowaniem (śrykować, zaśrykować) nazywają zatrzymanie na wodzie tratew, bądź w celu wypoczynku nocnego, bądź z innego powodu. Śrykowanie odbywa się za pomocą tak zwanych śryków