Strona:Karol Mátyás - Adwent.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na pomysł i nieznacznie włożył jej za kądziel swoje malutkie klucze. Myśli sobie: „Będę ja tu widział, jak długo tam te klucze będą leżały“. Dziewocha niewiadoma o niczem, nie domyśla się, że w jej kądzieli jest coś takiego, co ją wydać może.
Tymczasem te klucze zostawały w tej kądzieli sześćdziesiąt ośm godzin. Przychodzi ta dziewocha wieczór z tą samą kądzielą i na odchodnem mówi, że trzecia dzieś. Wtedy ów kawaler sięgnął ręką za kądziel i dobył swoich kluczy. I odzywa się:
— A prawda, że trzecia dzieś!... a cóż tu moje klucze robią, które tu włożyłem za twoją kądziel, dziesiaj temu minęło już trzy dni, jak one tam spokojnie mieszkały. Z tego widać, że ta twoja chwała na wierzch wylazła. Powiadają ludzie, że „chwała u drzwi stała, a prawda nic nie mówiła, bo się jej bała“.
Szydło z wora zawsze na wierzch wylozie“, „oliwa na wierzch wypłynie“ — kończyła historyjkę prządka — wiele i bardzo wiele jest na świecie takich rzeczy, które „po nijakiem czasie na jaw zostaną wydane, chociaż wprzódy pod pozorem zostają niby zakryte“. (Wola rzeczycka (j. w.).

Jeszcze ta prządka nie skończyła opowiadać, a już druga ma na języku nową zabawną historyę, którą następnie opowiadać będzie:

Jak to pewna gospodyni bardzo licho uwijała się z przędzeniem, a przéd swoim chłopem chciała uchodzić za pilną i biegłą we wszelkich robotach, a przedewszystkiem w przędzeniu“.

„Zawsze ta baba mawiała do chłopa swego, że codziennie takich zwyczajnych prządzionek zdejmuje z motowidła trzy. Chłop na tem wiele się nie rozumiał, zawsze jej wierzył, że to może być prawda, bo on jako gospodarz więcej zawsze zajęcia miewał poza domem. Kiedy nadszedł czas, że kobiety prządzionka zaczynały oddawać do tkacza, i nasza gosposia także nie chce być ostatnią, przyniosła wielką poliwanicę[1] i niby nakładła w nią wiele prządzionek, przeliwając je wrzącym ługiem, ażeby zdatniejsze były do tkackiej roboty i piękniejsze wydały płótno. Gospodyni ta zostawiła swego chłopa na ten czas w domu i kazała mu prządzionka poliwać.

  1. Głęboki cebrzyk na trzech nogach z dziurką we dnie. W Pniowie w powiecie tarnobrzeskim nazywają ten cebrzyk zolnikiem (zolić = polewać).