Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wanych wybryków kobiecych, i dlatego na wzór wielu ludzi współczesnych posługiwał się trwającemi jeszcze a wciąż odgrzewanemi (przez archeologów umysłowości) tradycyami rycersko-romantycznemi, do których należy pojmowanie kobiety jako „istoty, która...“, anioła, stróża czystości itp. Polemizując więc w duchu z autorem „Maryi Dunin“, „wierzył“ przecież w idealność kobiety, a raczej bał się, by ona na prawdę nie istniała.
A z Berestajką jak to wszystko zdążało wybitnie do jednego celu, jaki stanowiło urok to bez ceremonii. (Myśl ta kiełkowała już na str. 309. w. 15. i n.). Natura, mistrzowska natura, — jak odrazu zburzyła ona cały gmach komedyi i kłamstwa, odrazu, jednym podmuchem! Jedno żywiołowe zachcenie i już po wszystkiem. Na zewnątrz można być tym a tym, wyznawać taką a taką religię lub zasady, a natura przecież zawsze zrobi swoje. Wdziera, wślizguje się wszędzie; przykładem ci święci pustelnicy, którzy jej pokusom oprzeć się nie mogli. O jakaż wszechpotężna pani — matka natura!
Tak uległ Strumieński potrzebie podciągnięcia nowego wypadku, który jeszcze wczoraj mącił mu życie, pod nowy system, i znowu rzecz zabarwił, przekręcił. Bo jak wiemy nie „matka-natura“ grała tu główną rolę; jego grzech z Berestajką wyniknął w większej części z wewnętrznego musu, jak skok w przepaść, z psychicznego zawrotu głowy, był także konsekwencyą okoliczności i terenu (samorząd faktu). Wreszcie dodać warto, że Strumieński jakby zupełnie unikał rozważania możliwości nowej formy kultu Angeliki, tej możliwości, o której sam wspomniał w rozmowie z Olą (str. 346. w. 23. i n.). Ale sposób ten zaginął w potopie jego myśli, jak wogóle konflikty ludzkie tylko czasem mają niedokładne żywe komentarze, półanalogie i fałszywe analogie. Chodzi o to,