Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a może nawet — zdemaskować ją? Co prawda mógł się nieco wstrzymać, czekać, znosić dalej jej obraźliwe obchodzenie się z nim. Ale miał przecież różne dawne upoważnienia — jej dumę łamał wtedy nie po raz pierwszy. A nawet i wtedy — czyż nie wyzywała go właściwie sama swoją ironią i ostentacyjnym chłodem? „Spróbuj — zaczepiła go — a ja się zabiję“, — jakby siebie samej dobrze nie rozumiała. A więc redukowało się i to do walki pierwotnej między „mężczyzną“ a „kobietą“. Chętnie podstawił ten dualizm na miejsce dopiero co pomyślanego dualizmu „dziewiczości“ i „zmysłowości“. — Lecz zstępował jeszcze głębiej. Alboż mu istotnie szło o skrupuł zabójstwa, czy nie raczej o to, jaką ona dawniej była? o coś oderwanego od niej? A nawet po jej śmierci strata tej dawnej, tej gorącej kochanki, była czasami przykrzejszą od straty jej wogóle — chociaż przykrość ta musiała stać w kącie wobec panowania oficyalnego, wielkiego smutku... Czyż w takim razie — pytał znowu — jego późniejszy kult Angeliki był rzeczywiście aktem wdzięczności, wynagrodzenia, ułagodzenia, a nie skrytą tęsknotą ku jakimś ślizkim, „podziemnym“ ideałom, które tylko uszlachetniał jej firmą?
I przy tej sposobności znowu (p. str. 215.) odczuwał niechęć do autora „Maryi Dunin“ za to, że przedstawił mu niejako tę drugą fazę Angeliki wyidealizowaną, a jego w faunie, który opowiada, niechęć i za to, że ten punkt nie jest tam wcale rozstrzygnięty, ale zostawiony, jakby się rozumiał sam przez się, podobnie jak absolutna niewinność Anielki w „Bez dogmatu“. Bo Strumieński wprawdzie jako dziecię racyonalistycznego wieku nie wierzył w anielskość kobiet i czasem żartował z niej, jednak dotychczasowa nauka nie dawała mu dostatecznych środków do rozumienia wielu skompliko-