Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Złożyła więc gazetę na stoliku w ten sposób, aby mąż wróciwszy, musiał anons przeczytać; sama nie miała odwagi mówić mu o tem. W tej chwili dotknęło coś jej kolan: był to pysk Hektora, który jej aportował zostawioną w kuchni chusteczkę od nosa.
Tak oczekiwała żona dyurnisty posługaczki, z którą miała wyjść do miasta na zakupno.
Małżonkowi jej tymczasem musiało być bardzo spieszno, bo szedł szeroką, ludną ulicą, a nie okrążał jej, jak to zwykle czynił, bojąc się spotkać z dawnymi znajomymi, którzyby go mogli zapytać:
— Czemu to pan już teraz nie przychodzi do naszej kawiarenki na wista, panie Wyka?...
Biła ósma godzina, a pan Wyka zły, że nie może z ostatniem uderzeniem zegara postawić stopy w progu budynku, do którego dążył. Za to pośpiech ten uwalniał go od niektórych czynności, które zwykle za obowiązkowe uważał: naprzykład nie potrzebował kupować śliwek u przekupki, z których pewną część