Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

witały się wzajemnie: I ty tu? A, i ty tu? Plany wspólnego pożycia z nią odnawiały się i wabiły go znowu, tworząc tarczę z różnokolorowych pierścieni na około jednego zacienionego punktu. On zaś wiedział, czem jest ten zacieniony punkt i uśmiechał się do niego.
Siadł do stolika i w szufladzie znalazł czystą ćwiartkę papieru. Wyrysował na niej inicyały imienia swego i jej, splątane z sobą misternie. Znak ten otoczył prostokątem i fantazując dalej ołówkiem, zrobił z tego szyld, do szyldu zaś dorysował domek ze strzechą, dwoma oknami i kurzącym się kominem. Drzwi dać zapomniał, lecz tak jest lepiej — pomyślał sobie — będziemy wyłazili przez komin. Naturalnie obok domu ogródek, kwiaty, motylki. Rośliny całkiem egzotyczne, nito cyprys, nito kukurudza.
Tak zabawiał sam siebie swoją romantycznością, a potem przytknął zarysowany papier do świecy i spalił. Uśmiechnął się i podczas rozbierania się dbał o to, żeby mu ten uśmiech pozostał na twarzy,