Strona:Kajetan Sawczuk - Pieśni.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po raz setny czarną ręką
Chcą zniesławić i zbeszcześcić.
Chcą ośmieszyć nas przed światem,
Zwyrodniali i bezsilni,
Pozbawieni mocy ducha,
Tej bezsiły podłej jad
Chcą w lud wszczepić i uśmiercić
Tych olbrzymich sił zarodek...
Jak obgniły drzewa liść
Pod moskiewski lecą bat
I nas z sobą chcą tam wlec.
Nasza droga w inną stronę
Rwie nam ducha,
Rwie nam serca jak pochodnie.
Was zrodziły — kłam i zbrodnie,
Kłam i zbrodnie waszym czynem.
Nieszczęśliwi, nędzni duchem,
Nieszczęściami nas poicie.
Idźcie precz, bo wy nie nasi,
Choć w was polska płynie krew.
Z ducha Polski wy wyzuci.
Wy nie Polska — chociaż sobie
Przywłaszczacie ono imię.
Gdyby nawet krew wylana
Z żył młodzieży naszej kwiatu,
Ta krew święta, krew rycerzy,
Nie zdołała Polski wzbudzić —
Ona jednak nie zaginie.
Gdyby nawet wasze plany
Knute w Pitrze wraz z satrapą
W rzeczywistość się oblekły —