Strona:Kajetan Sawczuk - Pieśni.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Najlepsze czucia kładzie w mogiłę,
Gasi tę iskrę co dźwiga ludy,
Rzuca na marne najcięższe trudy,
I myśl, myśl ową wielką rozprasza,
W której grom huczy: Ojczyzna nasza!
W obec dzieł twoich czemże pochwała,
Chociażby nawet najszczerszą była,
To będzie zawsze zbyt blado brzmiała;
Wszak twem zwycięztwem ogień i siła!
Przez wielką miłość dla naszej ziemi
Posąg swój wzniosłeś już na jej łonie.
Żaden fałsz prawa tego nie zmieni,
I złudnym dźwiękiem w głuszy utonie.
Nawet nie może stać się rozdźwiękiem,
Bo wtedy serca twojego struny,
Zagrzmią wraz gromem, skargą i jękiem,
Rzucą na naród groźby pioruny.
Ten, co cię chłoszcze jest tą gadziną
Co lubi tylko pełzać po nocy,
Dlatego bryzga na ciebie śliną
By wielkim duchom wraz ująć mocy.
On się ku różom zdradziecko wspina
By woń i krasę zatruć swym jadem,
Lecz gdy nadejdzie świtu godzina,
To jak cień zczeznie, razem z jej śladem.
Za to, żeś dotknął tej zgniłej rany
Co nie da słońcu zajrzeć do duszy,
Za to, że głos twój bólem targany
Nie da nam wszystkim zmartwieć w tej głuszy —
Chcą cię ośmieszyć. O jakże mali!
Czyżby się cienia własnego bali?