Strona:Kajetan Sawczuk - Pieśni.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sobie chwilę snów wiecznych...
Lepiej już być szatanem
W całej grozie nazwiska,
Niźli perłą, co błyska
Kłamnem światłem przybranem.
Bo kto pełen szaleństwa
Szerzy burzę, zniszczenie,
Targa szczęście, sumienie —
To wart choćby... przekleństwa.
Lecz wy, duchy wyrodne,
Co trujecie dusz siłę
Grzebiąc zapał w mogiłę —
Wy — klątw nawet nie godne!



BOGACTWO.

Jakaś mara dziś świat dręczy,
Kto ma wiele, jeszcze jęczy,
Że mu czegoś brak.
Hej, ty nędzo, nędzo świata,
Jakaż straszna dusz zatrata
Ogarnęła was.
Was zazdrości wąż oplata,
Gdy widzicie w ręku brata
Czarny chleba kęs...
Zazdrość nie da i momentu
Żyć spokojnie, żrąc do szczętu
Ludzkiej duszy treść.
Czyż ta własność wam podoła
Chmurę troski spędzić z czoła,