Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Antonia.
Tak — nie mów pan tego, panie Carbonnel... on właśnie udawał się...
Carbonnel.
Do djabła?
Antonia.
Z twoją siostrzenicą Maryą, którą wykradł dziś rano...
Carbonnel.
Podczas gdy ja tu byłem...
Frontignac (n.s.)
Podoba mi się chłopiec!
Carbonnel.
Ależ gdzie oni są?
Antonia.
Posłuchaj mię pan — Gdy Sebastjan na-