Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Harbert nie mylił się, był to rzeczywiście sagowiec. Gdy złamano jego łodygę, przekonano się, że rdzeń zawiera mąkę, przesiąkniętą kleistym sokiem niemiłego smaku, który jednak łatwo było usunąć przez wyciskanie w prasie. Ten gatunek sagowca znajduje się także w Japonji, a wywóz pożywnej jego mąki był dawniej surowo zakazany prawami tego kraju.
Cyrus i Harbert przyjrzeli się dobrze tej części i, wracając do domu, znaczyli drogę, aby mogli później znaleźć miejsce, w którem rosły sagowce. Zaraz nazajutrz wszyscy się tam udali, a Penkroff, coraz więcej zachwycony wyspą, zapytał inżyniera:
— Jak pan sądzisz, panie Cyrusie, czy są wyspy, przeznaczone dla rozbitków?
— Co przez to rozumiesz, Penkroffie?
— Pytam się, czy są wyspy umyślnie nato stworzone, aby przy nich można się było rozbić szczęśliwie, to jest takie, na których biedni rozbitkowie mogliby zapracować sobie na wygodne życie.
— Bardzo to być może — odpowiedział z uśmiechem inżynier.
— Dla mnie jest to rzeczą pewną — odpowiedział marynarz — a niewątpliwie wyspa Lincolna należy do ich liczby.
Koloniści przywieźli do domu znaczną ilość pieńków sagowca. Inżynier urządził prasę do wyciskania kleistej cieczy, a niezadługo Nab wyrabiał z białej sagowej mąki placki i budynie. Nie był to jeszcze chleb, ale przynajmniej coś bardzo podobnego.
Wszystko szło więc pomyślnie na wyspie, i koloniści tak się przyzwyczaili do niej, że z żalem opuściliby jej gościnną ziemię. Pomimo to przywiązanie do rodzinnej ziemi tak silnie jest zakorzenione w sercu człowieka, że, gdyby zjawił się na morzu okręt, staraliby się zwrócić na siebie uwagę jego osady zapomocą sygnałów i wróciliby z ochotą do kraju.
Tymczasem wyspa Lincolna była często przedmiotem ich rozmowy. Pewnego dnia dało to powód do pytania, które pociągnęło za sobą ważne następstwa.
Było to 1 kwietnia, w niedzielę, w pierwszy dzień Wielkiej Nocy, który koloniści poświęcili wyłącznie modlitwie i czytaniu Pisma Ś-go. Dzień był piękny, choć trochę chłodny. Wieczorem wszyscy zasiedli w altanie i, pijąc odwar z jagód bzowych, zastępujący im kawę, rozmawiali o swej wyspie i samotnem jej położeniu na oceanie Spokojnym, wskutek czego Gedeon Spilett zapytał inżyniera:
— Powiedz mi, kochany Cyrusie, czy, odkąd posiadasz sekstans, nie obrachowałeś powtórnie geograficznego położenia naszej wyspy?
— Nie — odpowiedział Cyrus.
— Zdaje mi się, że wartoby się tem zająć, posiadając odpowiednie i dokładne narzędzie.