Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do celu. Teraz dopiero zacząłem myśleć o niebezpieczeństwach, jakie na mnie czekały.
Co było robić?
Należało sprzeciwić się stryjowi i nie jechać jeszcze w Hamburgu, nie zaś tutaj.
— Tak! — mówiłem do siebie, — dobrze wejść na krater, spuścić się nawet do wnętrza, ale co dalej?
Toć można tam zginąć, zabłądzić w tych labiryntach podziemnych...
Zresztą, kto wie, czy Sneffels jest już zupełnie wygasły?
A może przygotowuje się nowy wybuch? To, że potwór śpi już od 1229-go roku, nie znaczy, żeby się nie mógł obudzić. A jeśli się zbudzi, co będzie z nami? Nie mogłem usnąć, myśląc wciąż o tych możliwościach.
W końcu postanowiłem wyznać stryjowi swe wątpliwości.
Wyszukałem go i zwierzyłem się ze swemi obawami.
— Myślałem o tem, — odrzekł zupełnie spokojnie.
Co znaczyły te słowa? Czy posłyszał głos rozsądku, który go powstrzyma od tej szalonej wyprawy?
Ale było to tylko złudzenie.
Po kilku minutach ciszy, kiedy nie śmiałem odezwać się słowem, rzekł do mnie:
— Myślałem o tem, odkąd jesteśmy