Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wkrótce weszliśmy do lepianki chłopa islandzkiego, który nas przyjął bardzo gościnnie.
Gdyśmy przybyli, gospodarz wyszedł na nasze spotkanie, podał nam rękę i kazał iść za sobą.
Postępowaliśmy za nim przez długi i wąski korytarz, aż doszliśmy w zupełnej ciemności do mieszkania, składającego się z czterech izb.
Była tam kuchnia, warsztat tkacki, sypialnia i pokój gościnny.
Stryj mój, o którego wzroście nie myślano wszak przy budowaniu tego domu, uderzył ze cztery razy głową o sufit.
Zaprowadzono nas do gościnnego pokoju, przypominającego dużą salę z podłogą glinianą.
Pokój oświetlony był jednem oknem, którego szyba zrobiona była z przezroczystego pęcherza.
Posłanie składało się z futra, rozłożonego w dwuch skrzyniach drewnianych, pomalowanych na czerwono i ozdobionych sentencjami islandzkiemi.
W pokoju tym czuć było odór ryby suszonej, wędzonego mięsa i kwaśnego mleka.
Zapachy te, mieszając się ze sobą, były nie do wytrzymania..
Jak tylko położyliśmy swoje ręczne wa-