Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ścieżek, roślinności a nawet ludzi. Gdzieniegdzie ukazywał się rzadki przechodzień.
A jednak, ta część Islandji, oddalona od swej stolicy o dwa kroki, zaliczała się do najlepiej uprawnych i najbardziej ludnych w Islandji.
Jakież więc musiały być inne okolice?
Przejechawszy pół mili, nie spostrzegliśmy ani jednego człowieka, stojącego choćby przy swej chatce, ani jednego pasterza dzikiego, któryby pasł swą trzodę mniej nieraz dziką od niego samego, zauważyliśmy tylko stado krów i baranów samotnie się pasących.
Jakież były w takim razie okolice, nawiedzane przez wybuchy wulkanów i trzęsienia podziemne?
Przeznaczenie wiodło nas do takich stron.
W dwie godziny po opuszczeniu Reykjawiku przybyliśmy do Aoalkirkja albo Głównego Kościoła.
Nie było tam nic godnego uwagi. Kilka domów zaledwie, nic więcej.
Jan zatrzymał się tu na pół godziny, zjadł z nami śniadanie, odpowiadał na pytania stryja co do drogi; tak, albo nie, a kiedyśmy się spytali, gdzie zamierza przenocować, odpowiedział, że w Gardarze.
Spojrzałem na mapę, aby odnaleźć ową miejscowość i ujrzałem ją o cztery mile od