Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/068

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Reykjawiku. Pokazałem to memu stryjowi.
— Cztery mile tylko! — powiedział — Cztery mile na dwadzieścia dwie zamierzone! To mi śliczna przechadzka!
Chciał zwrócić na to uwagę przewodnikowi, ale ten, nie czekając na dowodzenia, popędził konie i dalej wyruszył w drogę.
W trzy godziny potem konie zostały napojone i wkrótce, przejechawszy jeszcze kawałek drogi, znaleźliśmy się o cztery mile od domu.
Fjord w tem miejscu był bardzo szeroki, z pół mili miał conajmniej. Obawiałem się o konie, których nie byłem pewien, czy przejdą.
Ale stryj uspokoił mnie co do tego, twierdząc, że o ile będą czuły, że są w stanie przebyć fjordy, to pójdą, gdyż instynkt ich jest niezawodny.
Nie poruszały się jednak, widocznie nie mogły się zdecydować na tę przeprawę.
Wtedy stryj, jak zwykle niecierpliwy, zaczął je poganiać.
Najpierw spokojnie, a potem coraz zapalczywiej. Wreszcie wziął się do bata. Ale stworzenia te nie znosiły napędzania. Czuły one dobrze, kiedy mogą ryzykować lub nie, i dlatego oburzało je bicie.
Stryj jednak nie przestawał pchać swego