Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/066

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

możliwe drogi, skały, lodowce, nic go nie powstrzyma.
Jest dzielny, wytrwały i pewny. Nigdy nie postawi fałszywego kroku, nigdy nie zmienia chodu.
Jeśli zdarzy się po drodze jaka rzeka lub fjord, nie zatrzymuje się ani chwili, lecz rzuca się w wodę bez namysłu i przepływa do brzegu.
Ale nie trzeba go drażnić, lecz należy zostawić go samemu sobie a przejedziemy dziesięć mil dziennie na takim koniu.
— My, zapewne, — odpowiedziałem — ale przewodnik?
— Och! o niego się nie niepokoję! Ludzie ci idą bez zmęczenia. Ten idzie tak powoli, ledwie się porusza, nie zmęczy się więc napewno.
A w razie potrzeby, ustąpię mu swego wierzchowca.
Skurcz mnie wkrótce złapie, o ile nie zejdę na czas jakiś.
Rękom jest dobrze, ale trzeba i o nogach pomyśleć.
Tymczasem jechaliśmy bardzo szybko. Kraj robił się coraz bardziej pustynny.
Gdzieniegdzie jakaś zrujnowana chata, to znów kawałek wysuszonego pola.
W kraju tym brakło kompletnie dróg,