Przejdź do zawartości

Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bami rodziny Breadalbane, tej samej, która dostarczała dawniej drzewo i wodę wygnanemu Rob Roy — stało gotowych do przyjęcia podróżnych. Henryk usadowił Nellę na wierzchniej galerji, stosownie do obecnej mody. Towarzysze wraz z nim zajęli miejsca obok niej. Woźnica w czerwonej liberji wziął w lewą ręke lejce i powóz ruszył pod górę, po nad samem łożyskiem strumienia.
Droga była nadzwyczaj spadzista. W miarę wstępowania po niej, zarysy szczytów, otaczających ją mieniały się w oczach. Cały łańcuch gór po przeciwnej stronie jeziora, zdawał się wzrastać, a szczyty Arroquhar wychodziły po nad dolinę Inveruglas. Po lewej stronie widniał Ben Lomond, który w ten sposób odkrywał nagły spadek swego boku północnego.
Kraj, znajdujący się pomiędzy jeziorem Lomond, a jeziorem Katrine, przedstawiał widok dziki. Dolina rozpoczynała się wąskiemi wąwozami, które się kończyły przy granicy Aberfoyle. Nazwa ta przypomniała dziewczęciu te pieczary straszliwe, na dnie których ubiegło jej dzieciństwo. To też James Starr pospieszył ją rozerwać nowemi opowieściami. Okolica się zresztą nadawała ku temu. Nad brzegami małego jeziora Ard wydarzały się główne wypadki z życia Rob Roy’a. Tam to wznosiły się skały wa-