Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nella musiała być wmięszaną w tę całą sprawę. Gdyby się już nie miała czego obawiać, dlaczegóżby milczała? Ani wątpić, że się czuje u nas szczęśliwą. Kocha nas wszystkich! Ubóstwia moją matkę! Jeżeli milczy o swej przeszłości, o tem coby nas mogło uspokoić na przyszłość, to dlatego, że jakaś straszna tajemnica na niej ciąży, a sumienie zabrania jej ją wyjawić! Może też milczy, sądząc, że to jest w naszym interesie nic nie wiedzieć!
Ze względu na te wszystkie wnioski, zdecydował się nic nie mówić z dziewczyną o jej przeszłości.
Pewnego dnia jednak Henryk w rozmowie z Nellą, dał jej do zrozumienia, że są przekonani, iż jej zawdzięczają ocalenie, James Starr, ojciec, matka i on sam.
Był to dzień świąteczny.
Świętowano tak na powierzchni gruntu w hrabstwie Stirling, jak i w jego podziemiach.
W różnych miejscach słychać było śpiewy, odbijające się echem doniosłem o sklepienia nowej Aberfoyle.
Henryk i Nella wyszli z domu i szli w milczeniu po lewym brzegu jeziora Malcolm. Tam to blask elektryczności mniej się jaskrawym wydawał, a snopy światła łamały się o kąty jakiejś