Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kładów lorda Elgina. Nareszcie dzwonek Księcia Walji oznajmił stację Krombie-Point.
Czas był szkaradny. Deszcz pędzony gwałtownym wiatrem rozdrabniał się i mokrą kurzawą okrywał wszystkich.
James Starr nie mógł się ustrzedz od pewnego niepokoju. Czy też syn Szymona Ford będzie na oznaczonem miejscu? Wiedział z doświadczenia, że górnicy przyzwyczajeni do głębokiego spokoju w kopalniach niechętnie narażają się na zaburzenia atmosferyczne. Z Callander do sztolni Dochart i szybu Yarow można było liczyć cztery mile angielskie. Oto powody, które mogły opóźnić przybycie syna starego nadsztygara. Inżynier niepokoił się jednak bardziej myślą, że naznaczona w pierwszym liście schadzka, odwołaną była w następnym. Co prawda było się czem niepokoić.
W każdym razie, jeżeliby Henryk Ford nie znajdował się na stacji, gdy pociąg stanie w Callander, James Starr postanowił udać się sam do sztolni Dochart, a nawet gdyby tego potrzeba było do wioski Aberfoyle. Tam otrzymałby niezawodnie wiadomości o Szymonie Ford i dowiedziałby się, w którem miejscu przebywał obecnie nadsztygar.
Książę Walji tymczasem nie przestawał podnosić wielkich bałwanów za swemi kołami. Nie