Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oddał się muzyce. Kaw-dier dostrzegł w nim niezwykłe zdolności w tym kierunku, postarał się więc, aby się nie zmarnowały. Zachęcał go do poważnych studjów, sprowadzał mu nuty i dzieła teoretyczne, wyrabiał smak, nie zaniedbując nieustannych ćwiczeń, rozwijających tak konieczną technikę. Pawełek wywdzięczył się za te starania, zebrał bowiem koło siebie kilkunastu zdolniejszychi i bardziej muzykalnych kolonistów i wytworzył z nich wcale niezłą orkiestrę, która pod jego batutą sprawiała się jakby jaka orkiestra europejska.
Takim był rezultat pracy, energji, inteligencji i praktycznego rozumu człowieka, który na swoje barki wziął przyszłość tysiąca bezradnych i zrozpaczonych ludzi.
Co do Kaw-diera, twórcy tej szczęśliwej kolonji, to po dawnemu nikt go nie znał; nikomu nie przyszło nawet na myśl, aby zażądać od niego jakiegoś rachunku z dawnej jego przeszłości. Tak naturalna początkowa ciekawość ucichła i zamieniła się w przyzwyczajenie; nie pytano już, kim on być może, lecz odczuwano, że był on duszą, faktycznym dobroczyńcą całej kolonji.
Rada zarządzająca całem państwem kolonjalnem z gotowością zatwierdzała wszystkie jego projekty i postanowienia, wiedząc z góry, że co tylko proponuje, lub postanawia, jest głęboko obmyślone i wszechstronnie zbadane.