Strona:Juliusz Verne - Przygody na okręcie Chancellor.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

boki. Majtkowie, pracując z wysileniem, odczepili je. Za chwilę ma spaść na morze, kiedy nagle olbrzymi bałwan chwyta je z dołu, kołysze chwilę, rzuca i gwałtownie rozbija o bok okrętu. Szalupa i czółno są stracone! pozostała nam tylko maleńka łódka. Majtkowie przerażeni cofnęli się, słychać tylko szum ognia i świst wiatru. Płomień bucha ciągle z wnętrza okrętu, a potoki dymu unoszą się przez klapę ku niebu. Z przodu okrętu nie widać werandy. Zapora z płomienia rozdziela »Chancellora« na dwie części. Pasażerowie i dwóch lub trzech majtków zbiegli na wystawkę. Pani Kear upadła bez zmysłów na klatkę z kurami, panna Herbey stoi obok niej. Letourneur ujął syna w ramiona i ciśnie do swej piersi. Mnie opanował niepokój nerwowy, którego uspokoić nie mogę, inżynier Falsten patrzy na zegarek i notuje godzinę w dzienniku.
Co się dzieje na przodzie okrętu? Gdzie są majtkowie, porucznik i bosman, nie możemy widzieć. Wszelka komunikacya pomiędzy nami jest przerwana, przez płomienie przedrzeć się niepodobna. Zbliżywszy się do Roberta Kurtis, zapytałem:
— Czy wszystko stracone?
— Nie — odpowiedział — ponieważ klapa otworzyła się, rzucimy potoki wody i może zagasimy pożar.