Strona:Juliusz Verne - Przygody na okręcie Chancellor.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kości północnej i 50°, 17′ długości zachodniej.
O dziesięć stopni więc posunęliśmy się ku południowi. Pomimo to kierunek pozostaje ciągle ten sam.
Ażeby zdać sobie sprawę z tego niepojętego uporu, kilkakrotnie rozmawiałem z kapitanem Huntly i nie wiem co sądzić, czy ma zdrowe zmysły, czy zwaryował. Wogóle mówi zupełnie rozsądnie. Może więc jest to rodzaj maniactwa, odnoszącego się tylko do rzeczy tyczących jego zawodu.
Takie zboczenia psychologiczne niejednokrotnie już widziano i mówiłem o tem Robertowi Kurtis.
Porucznik wysłuchał mnie z zimną krwią i powtórnie oświadczył, że dopóki kapitan nie naraża statku na zgubę wyraźnem szaleństwem, nie można mu odbierać władzy, bez narażenia się na surową odpowiedzialność.
Wróciłem do kajuty około ósmej, następnie czytałem przy świetle lampy i rozmyślałem z godzinę, wreszcie położyłem się spać.
W kilka godzin potem rozbudził mnie jakiś niezwykły hałas. Na pokładzie słychać było szybkie kroki i żywe nawoływania. Zdaje się, że załoga miała jakąś pilną robotę. Co to jednak może znaczyć? sondować nie potrzeba,