Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tym sposobem stryj przenosił kwestyę na pole hypotez; na to już nie miałem odpowiedzi.
— Prócz tego powiem ci jeszcze, że uczeni, a między innemi Poisson, dowiedli, że gdyby wewnątrz ziemi istniało gorąco dochodzące do dwóch milionów stopni, to gazy wywiązane z materyi stopionych nabrałyby takiej prężności, iż skorupa kuli ziemskiej nie zdołałaby im się oprzeć i pękłaby jak kocioł pod ciśnieniem pary.
— Ależ to mój stryju jest opiniją jednego człowieka — tak twierdzi p. Poisson...
— Również jak i inni najsławniejsi geologowie, którzy zgadzają się na to, że wnętrze globu nie jest uformowane ani z gazu, ani z płynu, ani z najcięższych jakie znamy kamieni, bo w takim razie, ziemia miałaby ciężar o połowę mniejszy.
— Oh! cyframi wszystkiego dowieść można.
— A faktami, mój chłopcze, nie? Przecież wiadomo, że liczba wulkanów znakomicie się zmniejszyła, od początku świata, co dowodzi, że i stopień ciepła wewnętrznego, jeśli takowe istnieje, także zmniejszyć się musiał.
— Przyznam się mój stryju, że jak skoro wejdziemy na pole przypuszczeń, uważam wszelką dyskussyę za zbyteczną i niemożliwą.
— Ja z mojej strony powiem ci, że zgadzam się najzupełniej na opiniję ludzi tak kompetentnych.