Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Więc tylko ciepło samo, w taki cię wprowadza kłopot, mój Axelu?
— Bezwątpienia; jeśli dojdziemy do głębokości tylko dziesięciu mil, to już dosięgniemy granic skorupy ziemskiej, bo temperatura będzie tam już przechodzić tysiąc trzysta stopni.
— Więc jednem słowem chodzi ci o to, abyś się nie stopił?
— Zechciej sam sobie na to stryju odpowiedzieć — rzekłem zadąsany.
— Korzystam z twego pozwolenia i odpowiadam — rzekł profesor Lindebrock z całą powagą — ani ty, mój drogi, ani nikt z pewnością wiedzieć nie może, co się dzieje we wnętrzu kuli ziemskiej, a to z prostej bardzo przyczyny, że znamy zaledwie jedną dwunastotysiączną część jej promienia, a przytem nauka ciągle robi postępy i codzień prawie, nowa jakaś teorya niszczy dawniejszą. Przecież wiadomo, że do czasów słynnego Fourier utrzymywano, że temperatura przestrzeni planetarnych wciąż się zmniejsza, a dziś wiemy już z pewnością, że największe mrozy pasów atmosferycznych nie przechodzą czterdziestu, lub pięćdziesięciu stopni niżej zera. Dlaczegóżby nie miało być to samo i z gorącem wnętrza ziemi? Dla czegóżby ciepło nie miało w pewnym punkie swych granic, tylko koniecznie wzrastaćby musiało do stopni topliwości najtwardszych kruszców?