Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zamknięte i klucz z zamku wyjęty; lecz kto go wyjął? zapewne stryj gdy powracał wczoraj ze swej nagłej wycieczki.
Ale czy zrobił to naumyślnie, czy też przez prostą tylko nieuwagę? Czyżby chciał nas głodem umorzyć. To mnie cokolwiek zastraszało. Jakto? ja i Marta mieliżbyśmy paść ofiarą niedorzecznego przywidzenia i kaprysu, który nas nic obchodzić nie mógł? A jednakże być to mogło, sądząc z dawniejszych paru wypadków. Przed kilku laty, gdy mój stryj pilnie był zajęty swoją wielką klassyfikacyą minerałów, przez czterdzieści ośm godzin żadnego nie przyjął pokarmu, ani snem nie posilił znużonego ciała, a cały dom musiał się także zastosować do tej naukowej dyety. Co do mnie będąc z natury cokolwiek żarłocznym, już na myśl samą zacząłem doświadczać boleści w żołądku.
Zdawało mi się, że dziś nie dostaniemy śniadania, tak samo jak wczoraj spać poszliśmy bez kolacyi. Uzbroiłem się jednak w odwagę i postanowiłem nie ustąpić nawet przed głodem. Marta widząc, że się tu seryo na złe zanosi, zaczęła płakać biedaczka. Prócz tego miałem jeszcze inne zmartwienie, że nie mogłem wyjść z domu, pobiedz do... Czytelnicy mnie rozumieją.
Stryj tymczasem pracował zaciekle; wyobraźnia jego zapuściła się w idealny świat kombinacyj; żył