Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nadużywasz już tych komet! Mój kochany przyjacielu, objaśnienie twoje jest wcale niezłe, tylko ta kometa zupełnie jest niepotrzebna. Uderzenie mogło wyniknąć z wnętrza gwiazdy. Nagłe skurczenie skorupy księżyca przy ostyganiu mogło spowodować to olbrzymie pęknięcie.
— Nie mam nic przeciwko temu, niech będzie kurcz, niech sobie będzie i kolka księżycowa, wszystko mi jedno — odpowiedział Ardan.
— Zresztą — dodał Barbicane — tak samo twierdził angielski uczony Nasmyth — i to mi dostatecznie objaśnia promieniowanie tych gór.
— Widać więc, że ten Nasmyth był niegłupi — odrzekł śmiejąc się Ardan.
Podróżnicy przez czas dłuższy podziwiali blaski góry Tycho. Pocisk ich oblany jasnością wśród tej podwójnej siły przyciągania słońca i księżyca, musiał wyglądać jak kula ognista. Od znacznego zimna przeszli oni nagle w ogromne gorąco. Natura przysposabiała ich w ten sposób do zostania Selenitami.
Zostania Selenitami! Myśl ta raz jeszcze wysunęła pytanie, czy księżyc jest zamieszkany. Czy mogli w tej sprawie dać stanowczą odpowiedź: tak lub nie? Ardan zapytywał przyjaciół o zdanie, czy ród ludzki