Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się na siebie, gdy Barbicane wpadł pomiędzy nich.
— Wstrzymajcie się nieszczęśliwi! — zawołał, odsuwając ich od siebie, jeśli niema Selenitów, to się bez nich obejdziemy.
— Tak, — zawołał Ardan — obejdziemy się bez nich! Nie mamy nic wspólnego z Selenitami! Precz z nimi!
— Do nas należy panowanie na księżycu! — zawołał Nicholl!
— Do nas trzech!
— Ja będę kongresem! — krzyczał Ardan.
— A ja senatem! — wołał Nicholl.
— Barbicane prezydentem! — wrzeszczał Ardan.
— Precz z prezydentem!
— Tak! niech będzie prezydent mianowany przez kongres! — wołał Ardan — a ponieważ ja jestem kongresem, mianuję cię jednogłośnie!
— Hurra! hurra! hurra! niech żyje prezydent Barhicane! — krzyknął Nicholl na całe gardło.
Poczem prezydent i senat donośnym głosem zaintonowali pieśń narodową »Yankee Doodle«.
Wtedy rozpoczął się taniec szalony w połączeniu ze śpiewami, do których Diana przy-