Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To mów! — wrzasnął Nicholl, nie umiejący już zapanować nad swym głosem.
— Będę mówił, ale wtedy, gdy mi się spodoba! — krzyknął Ardan, chwytając gwałtownie rękę towarzysza.
— Ty nas wciągnąłeś do tej podróży, więc chcemy wiedzieć po co, dlaczego? — rzekł rozgniewany Barbicane.
— Tak — mówił Nicholl — bo jeśli nie wiem gdzie idę, to niech wiem przynajmniej poco tam idę?
— Poco? dlaczego? — wrzeszczał Ardan, podskakując w górę — poco? Po to, aby objąć w posiadanie księżyc w imieniu Stanów Zjednoczonych! Aby do Unii dodać czterdziesty stan! aby skolonizować kraje księżycowe, aby je uprawiać, zaludniać, zaszczepić sztuki, przemysł i naukę, aby wreszcie ucywilizować Selenitów, jeśli nie są więcej wykształconymi od nas.
— I jeśli są jacy Selenici! — dodał kapitan.
— Kto mówi, że niema Selenitów? — wrzasnął Ardan.
— Ja! — zawył na całe gardło Nicholl.
— Kapitanie — rzekł Ardan — radzę ci nie powtarzać tej zniewagi, bo ci ją wcisnę napowrót do gardła!
Dwaj przeciwnicy zamierzali już rzucić