opanowaną jest jakiemś wzburzeniem i że słowa śpiewu odpowiadają zupełnie nastrojowi jej ducha.
To też oświadczają wszyscy że się na to zgadzają i przysięgają nawet na to. Zaledwie wśród wrzawy znajduje Nevers chwilę do protestacyi i do odśpiewania że, „nie miał przodków mordercami.“ Powstrzymują go tymczasem dozorcy i urzędnicy miejscy, nadbiegając i zaprzysięgając uroczyście „wyrżnięcie wszystkich w pień.“ Trzech mnichów niosących koszyki z białemi kokardami, wypadają gwałtownie przez drzwi w głębi sceny z mieszkania Neversa, bez względu że dla efektu scenicznego, powinni byli postępować poważnie i powoli. Już spiskowcy dobyli sztyletów, już trzej mnisi święcą je, wzniósłszy ręce do góry; już soprany, tenory, basy, śpiewają przerażającym głosem allegro furioso i już wreszcie oddalają się wrzeszcząc:
O północy,
Bez hałasu,