Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wy na to? Ani mu to w głowie było! O, jakże godnym zachwytu był ten rachmistrz w swym uporze! Tak, był on ukuty z żelaza, tak jak część jego ręki od łokcia do pięści. Stałości jego nic zmienić nie zdoła.
Z głębi komórki, którą zajmował w więzieniu w Baltimore, sekretarz Klubu Strzeleckiego zatapiał się w kontemplacyi wewnętrznej, śledził oczyma duszy swych towarzyszy, z którymi, niestety, nie mógł być razem. Wywoływał w wyobraźni postać prezesa Barbicane i kapitana Nicholl, widział ich robiących przygotowania do olbrzymiego dzieła w tym nieznanym zakątku kuli ziemskiej, gdzie nikt ich pracy przeszkodzić nie zdoła. Widział ich fabrykujących ową ogromną machinę, kombinujących melo-melonit, wytapiających pocisk, który słońce zaliczy wkrótce do rzędu swych satelitów. Ta nowa planeta otrzyma czarowną nazwę Scorbitty, a będzie to dowodem szacunku i rycerskiego hołdu, należnego bogatej kapitalistce z ulicy New-Park. I J. T. Maston obrachowywał dnie, zbyt krótkie podług jego zdania, które go zbliżały do dnia, przeznaczonego na wystrzał.
Były to początki kwietnia. Za dwa miesiące i pół gwiazda dzienna, zatrzymawszy się w chwili przesilenia na Zwrotniku Raka, cofnie się aż do Zwrotnika Koziorożca. W trzy miesiące później przejdzie linię równikową na jesiennem porówna-