Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„A więc jesteśmy pewni, odpowiem memu niecierpliwemu współzawodnikowi. Tak jest. Nie jest to morze, lecz grunt stały, który nabyło Stowarzyszenie North Polar Practical Association i którego obecnie, gdy został własnością Stanów Zjednoczonych, żadna potencya europejska nie zdoła im wydrzeć!“
Daje się słyszeć szmer na ławach, zajmowanych przez delegatów Starego Świata.
— To mi dopiero nabytek!... Dziura pełna wody... miednica... której niezdolni jesteście wypróżnić! — zawołał Dean Toodrink.
Koledzy przytakiwali mu szmerem zadowolenia.
„Nie, moi panowie — odparł z żywością prezes Barbicane. — Tam się znajduje ląd, ląd stały, płaszczyzna, która się wznosi... może jak pustynia Gobi w Azyi środkowej... o trzy lub cztery kilometry ponad powierzchnię morza. To, co powiadam, zostało łatwo i logicznie wywnioskowane z obserwacyj, robionych na okolicach graniczących, których kraje podbiegunowe są niejako przedłużeniem. W swych podróżach celem zwiedzenia tych stron Nordenskjöld, Peary, Maaignard sprawdzili, że Grenlandya, to jest powierzchnia jej, wznosi się coraz bardziej, idąc w kierunku północy. O sto sześćdziesiąt kilometrów ku środkowi, idąc od wyspy Diskö, wysokość powierzchni jest na dwa tysiące trzysta metrów. Otóż ze względu na te spo-