Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mogło spowodować to wysadzenie okrętu w powietrze?
— E! panie Spilecie, to rzecz bardzo prosta — odparł Pencroff. — Na okręcie korsarskim nie ma takiego porządku jak na statku wojennym! Co zbóje to nie majtkowie! A to rzecz pewna, że składy prochowe były otwarte, bo nas kartaczowali bez przestanku, a dość jednej nieostrożności lub niezgrabności, by całą maszynę wysadzić w powietrze!
— Co mnie zaś dziwi, panie Cyrusie — ozwał się Harbert — to, że wybuch ten tak mały sprawił skutek. Huk nie był bardzo silny, a wszystkiego razem nie wiele belek i dylów zostało powyrywanych. Zdawałoby się, że okręt raczej zatonął niż został wysadzony.
— To cię dziwi, moje dziecko? — zapytał inżynier.
— Tak, panie Cyrusie.
— I mnie to także dziwi, Harbercie — odparł inżynier — skoro się jednak przypatrzymy z bliska okrętowi, to się nam niezawodnie wyjaśni ta zagadka.
— A ba! panie Cyrusie — rzekł Pencroff — przecież nie zechcesz pan utrzymywać, że Speedy zatonął po prostu wskutek uderzenia o skałę?
— Czemużby nie? — zauważył Nab — jeżeli są jakie skały ukryte w kanale?
— Wybornyś mój Nabie — odparł Pencroff. — Widać, żeś dobrze nie patrzył. Ja widziałem wyraźnie jak okręt na chwilę przed zatonięciem, podniósł się naprzód na olbrzymiej fali,