Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
320

W rzeczy samej ziemię możnaby porównać do wielkiego kotła kulistego w którym pod wpływem ciepła wewnętrznego powstaje niezmierna ilość par nagromadzonych w ciśnieniu tysięcy atmosfer; niezawodnie rozsadziłyby one kulę ziemską, gdyby nie klapy bezpieczeństwa znajdujące się na zewnątrz.
Takiemi klapami są właśnie wulkany; gdy jedna się zamyka, otwiera się druga. Przy biegunach, gdzie w skutek spłaszczenia ziemi skorupa jej jest cieńszą, powstanie wulkanu jeszcze mniej dziwić może.
Doktór postępując tuż za Hatterasem, uważał na te dziwne szczegóły; stąpał wciąż po tufie wulkanicznym i pokładach pumeksowych, powstałych z lawy, popiołu i skał wybuchowych. Pokłady te podobne były do syenitów i granitów islandzkich.
Widoczne było, że wyspa bardzo niedawno powstała, bo grunt osadowy nie miał się czasu jeszcze uformować.
Wody także niedostawało. Gdyby Wyspa Królowej liczyła długie wieki istnienia, toby i źródła gorące tryskały już z jej łona, jak to zwyle bywa w okolicach wulkanicznych. Tutaj zaś nietylko jednego atomu wilgoci nie spostrzeżono, ale i pary same wydobywające się ze strumieni lawy, zdawa-