Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.1.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ny! Był to lód czysty bez najmniejszej wody i rozciągał się po za krańce widnokręgu.
Cóż to za różnica z widokiem, jaki zwykle przedstawiają morza podbiegunowe przy wybrzeżach! Tam góry lodowe, odłamy natłoczone jedne na drugie grożące co chwila straceniem równowagi. Tak zwane pola lodowe są właściwie niewięcej jak nagromadzeniem kawałków lodu nieregularnie połączonych, które zimno utrzymuje w najdziwaczniejszych położeniach; są to góry o niepewnej podstawie, wznoszące się wyżej nad najwyższe maszty statków.
Nic niemasz stałego na tych morzach arktcznych, lub antarktycznych, nic tam nie masz niewzruszonego, nie z bronzu góry tam są ulane i lada powiew wiatru, lada zmiana temperatury, wywołują tam zmiany widoku wielce efektowne. Jestto jakby szereg czarodziejskich dekoracyi. Tu, przeciwnie, morze Galickie było w samej rzeczy ustalone i mocniej jeszcze aniżeli w chwili gdy przedstawiało powierzchnią wrażliwą na wiatr. Ogromna biała płaszczyzna gładszą była aniżeli równina Sahary, lub step — i zapewne nadługo. Na uwięzionych wodach morskich pancerz ten zgrubieje wraz ze wzmaganiem się zimna i twardość swą zachowa aż do odwilży... jeżeli odwilż kiedy nastąpi....
Majtkowie byli przyzwyczajeni do fenomenu zamarzania wód północnych, przedstawiających widok pola nieregularnie skrystalizowanego. Nie bez zdziwienia więc przypatrywali się temu morzu Galickiemu, gładkiemu jak jezioro — ale i