Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skusya Rady obywatelskiej, automatycznie powtórzona przez telefon ratuszowy, została niezwłocznie rozesłaną do dzienników, które wydały ją osobno i w kształcie afiszów rozlepić kazały na ulicach.
Sala ratuszowa była to ogromna nawa z dachem szklannym; powietrze krążyło tu swobodnie, a światło strumieniami lało się z szeregu lamp gazowych, które uwydatniały kąty sklepienia.
Tłum stał spokojny i cichy. Twarze były wesołe. Zdrowie całkowicie dobre, przyzwyczajenie do życia pełnego i regularnego, i poczucie własnej siły nie dawały nikomu poddawać się zbytecznemu wzruszeniu, uczuciom przestrachu lub gniewu.
Jak tylko wybiło wpół do dziewiątej, prezydent zadzwonił, i głęboka cisza zaległa w sali.
Pułkownik wszedł na trybunę.
W mowie silnej i zwięzłej, bez niepotrzebnych ozdób i oratorskich zwrotów, w języku ludzi, którzy wiedząc co mówią, jasno wypowiadają swe myśli, bo je dobrze rozumieją, pułkownik Hendon opowiedział o zastarzałej nienawiści Herr Schultze’a do Francyi, do Sarrasin’a i jego dzieła i o strasznych przygotowaniach w celu zniszczenia Miasta - Francyi