Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Przymierze serc i inne nowele.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

hrabskiego dygu dodaje ci w chodzeniu. Nawet, zdaje się, cmoka?
Wacek nie był zadowolony z cmokania.
Orzekliśmy jednak, że to jest tylko kwestją gustu. Jeden będzie właśnie przepadać za cmokaniem, drugi je znienawidzi, — tych rzeczy nie można brać „zanadto ściśle“.
Zbadawszy nogę, przeszliśmy do ręki. Sprawa ta była o wiele zawilsza.
Primo: Czy można dać komuś w gębę taką ręką i czy ewentualnie zalicza się to do obrazy honorowej? Secundo: Czy podanie, lub niepodanie takiej „gumelastyki“ może stanowić obrazę, a jeżeli stanowi, to którego stopnia?
Oglądnęliśmy przytem sam przedmiot, wyrobiony, jak cacko.
— Tak, tak, są jeszcze na świecie tokarze, — westchnął nasz zbrojmistrz.
— Międzynarodowy Krzyż, — chwalił się Wacek zapalczywie, — nie miałbyci tokarzy?! Masz pojęcie, co to za potęga?!
Uścisnęliśmy Wacka, teraz znów bardzo delikatnie, podtrzymując, podpierając, równoważąc, niby nadłamaną zabawkę. Twierdził, że przesadzamy. Nie może oczywiście warjować, ale swobodę ruchów przeciętnego człowieka — ma.
Na dowód, — między szpalerem wyczynionym z całego korpusu przeszedł ceremonjalnie do stołu i, cmoknąwszy zaprasowanym spodniem, usiadł dostojnie.
— Nawet sobie fatygi oszczędzisz, — głaskał go Kujon