Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Generał Barcz.djvu/324

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



VII
GRA O GŁOWĘ

— Ratować! — Ratować! — Ratować! — powtarzał Pietrzak. Szukał na półkach, w kupce gipsowych odlewów, w szufladach stołu, za piecem, pomiędzy spłoszonemi karaluchami, lekarstwa, ratunku, pomocy.
Przez drzwi szedł nieprzerwany jęk Jadzi. To płynął strugą donośną, to się mącił i ustawał.
Każda nowa fala tego krzyku poganiała Pietrzaka.
— Ratować, ratować!! — Nic nie znalazłszy, ukląkł nagle w pośrodku kuchni. Zbierał z podłogi rozbite czerepy garnka.
Masa papierowa już ochłodła. Pietrzak zbierał ją ostrożnie skorupami, gdy oto palce mu się zaplątały w pęk długich włosów, przywartych do stygnącej papki.
— Ratować, ratować! — skuczał z twarzą ukrytą w umazanych dłoniach.
Otwarto sąsiednie drzwi. Z rzutkiego prostokąta księżycowej poświaty wystąpił Barcz.
Pietrzak zaszedł mu drogę: — Taki garnek... Tu jej włosy...
Barcz odsunął go.