Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Życie Chopina.pdf/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gubem nie dosyć giętkim, i z ramieniem silnym lecz jakże nieopatrznym.
Jak Szekspir słyszał zawsze swą myśl aktorem, dla której to przyczyny zdanie Szekspira mówi się samo z doskonałą łatwością, tak Chopin zawsze czuł ręką co ucho zasłyszało, dla której to przyczyny na klawiaturze myśl jego sama płynie, jak gdyby klawiatura dla tej myśli zbudowana została.
Nic się nie mogło począć w jego myśli muzycznej, co by nie przysporzyło uciechy, oraz czego by zwyczajna ręka ludzka nie mogła opanować; opanować przy uwzględnieniu wszelakich niedomogów, ułomności, słabości palców, dłoni, przegubu. Stąd to zawsze w każdym fortepianowym chwycie szopenowskim tyle życia tkliwego, tyle miary, tyle giętkości i taka osobliwa chwytliwość, że gdy się to utwierdzi w palcach, wszystkie są w swej naturze przyrodzonej uszanowane pięknie.
Takie mądre współczucie przynosi zawsze plony; gdy materiał uszanowany, duch odpłaca jeszcze wyższym polotem.
Mówiono dotąd: niech pianista wyrówna grę, usprawni mięśnie, ażeby palce niczym myszki po klawiaturze biegały sypiąc perlistym ziarnem najdorodniejszych gam. Biegłość, myszki, perełki, czy też olbrzymi magiel gry lisztowskiej? Chopin rozumiał, że nie należy wyrównywać różnic stworzonych przez naturę. Nie myszki, nie perełki wysypywane na śliską kość klawiszów dziesięcioma palcami. Dziesięć palców to dziesięciu aktorów, grających w napisanej muzyce dziesięć ról rozmaitych. Raczej dziesięć postaci o odmiennym obliczu, o duszy