Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A teraz, Dicku, — po chwili się odezwała — wydaj rozkazy: co wszyscy robić mamy, by ci nie utrudniać ratunku?
— Rozkazuj, kapitanie Sand — zawołali chórem murzyni — jesteśmy na śmierć choćby gotowi, byle tylko uratować dobrą panią naszą i jej synka.
Dick z wyjątkową przytomnością umysłu zaczął wydawać rozkazy. Przedewszystkiem pani Weldon, Janek, kuzyn Benedykt i Noon włożyli na siebie pasy bezpieczeństwa, przyczem Herkules miał czuwać nad bezpieczeństwem pani Weldon i Janka. Pozostali murzyni mieli sobie polecone przeniesienie na brzeg rzeczy najniezbędniejszych. Nie upłynęło pół godziny, a wszystko to było zrobione. I czas był po temu najwyższy. Złowróżbna bowiem linja raf zbliżała się z szaloną szybkością. Szum rozbijających się fal już zagłuszał słowa komendy, gdy Dick rzucił ostatni rozkaz wyniesienia na pokład kilku beczek z tranem. Tłuszcz ten miał uspokoić, w razie potrzeby, wzburzone fale.
Gdy wszystkie te przygotowania zostały już ukończone, Dick miał znów możność zwrócenia baczniejszej uwagi na ster. „Pilgrim“ w tym momencie dopływał właśnie do linji raf, o które w każdym już momencie uderzyć mógł spód statku.