Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gi, jakie znosić musiałem od niego, gdy byłem na statku — powiedział Portugalczyk przez zęby, błysnąwszy dziko oczyma.
— Wybornie — zawołał Harris — widzę, że mój stary przyjaciel nic a nic się nie zmienił. Podróże po cywilizowanych krajach nie zmiękczyły jego serca, nie przeobraziły go w sentymentalną dziewicę!
Negoro milczeniem przyjął te słowa. Harris zmienił przeto temat.
— Powiedz mi wszelako, przyjacielu, gdzie się ty obracałeś przez taki kawał czasu? Gdym cię spotkał, tak bardzo niespodziewanie przy ujściu Longa, zaledwie miałeś tyle czasu, by mi „polecić“ swych byłych towarzyszów, z prośbą, bym ich wciągnął o ile możności najdalej w głąb kraju, zapewniając przytem, że znajdują się oni w Boliwji. Nic się przeto nie dowiedziałem wtedy o twych przygodach, w czasie tych ostatnich dwóch lat. Dwa zaś lata w naszem życiu przygód pełnem — to duży okres czasu. — Pamiętam, że pewnego pięknego poranku opuściłeś nas, podjąwszy się przewodniczenia karawanie niewolników, na rachunek starego Alveza, dla którego obydwaj „pracowaliśmy“ razem przez pięć lat z górą. Najniespodziewaniej, powtarzam, dla wszystkich opuściłeś wtedy Kassangę, nie mówiąc niko-