Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wa, i byłoby o wiele lepiej, gdyby ten przyszły łup nasz znajdował się jeszcze dalej od morskiego brzegu.
— Zrobiłem wszystko, co mogłem, a nawet... może więcej niż mogłem — odpowiedział Harris gniewliwym już nieco tonem. — Mówmy teraz o czem innem. Powiem ci więc przedewszystkiem, iż było to bardzo rozumne z twej strony, żeś się trzymał w należytej od karawany odległości. Mimo to jednak twą obecność wyczuło nakoniec to obrzydłe psisko, które, o ile mi się zdaje, czuje specjalną jakąś do ciebie antypatję. Powiedz mi, proszę, cóż ty takiego zrobiłeś psu temu?
— Jak dotychczas, to jeszcze nic, niezadługo jednak będzie miał on kulę mego karabinu we łbie! — złowróżbnie zasyczał Negoro.
Harris roześmiał się głośno.
— W każdym razie doradzałbym ci jednak ostrożność. Dick Sand bowiem nie będzie również się ociągał w razie czego, z posłaniom ci kuli. A strzela tak, że niech go djabli wezmą. Wogóle przyznać muszę, że jest to dzielny chłopiec. I nie należałoby go nam zbytnio lekceważyć.
— No, jaki on tam jest, to jest! Drogo mi on wszelako zapłaci za wszystkie zniewa-