Przejdź do zawartości

Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się było możne więcej niż na odległość strzału.
Zdarzenie to miało miejsce około godziny szóstej po południu, pod wieczór już; w gęstwinie leśnej, mimo dość wczesnej jeszcze godziny, stawało się już mroczno. Gromadka nasza znajdowała się wtedy na większej polance, gdy nagle, w odległości kilkuset zaledwie kroków, z gęstwiny leśnej wypadły jakieś zwierzęta, trzy czy cztery sztuki, i bardzo szybko znikły w przeciwległej ścianie drzew.
Na ich widok Dick aż zakrzyknął ze zdziwienia.
— Ależ to żyrafy! — zawołał zdumiony.
— Cóż za nonsens, Dicku! Zastanów się, co mówisz! Żyrafy w Ameryce? — ze zgorszeniem powiedział amerykanin — to były strusie, jak mogłeś ich nie poznać!?
— Ale struś jest ptakiem, a jako taki ma dwie nogi tylko, zaś ja widziałem najdokładniej, że przebiegające zwierzęta miały po dwie pary nóg.
— Ha! to w takim razie odkryłeś nowy gatunek strusi... czworonożnych. Można ci tego powinszować — wolał Harris, śmiejąc się głośno.
— I zechciej mi wierzyć — ciągnał dalej, już poważnym tonem — że to były stru-